Wybuchła wojna, a 40 ton złota w sztabkach i monetach leżało w polskich skarbcach. Zaczęto organizować wyjazd. Niemal wszystkie ciężarówki zajęte były przez wojsko. Z kolei pomysł z wylotem upadł, bo nie udało się załatwić formalności na skandynawskich lotniskach.
4 września 1939 r. z Warszawy wyruszył transport wiozący złote sztaby i monety.
Były to rezerwy Banku Polskiego.
1 września 1939 r. zasoby polskiego złota obejmowały 95 ton kruszcu i warte były 463,6 mln złotych. Około 20 ton złota było za granicą we Francji, Anglii i Szwajcarii.
Po wybuchu wojny padła decyzja o przetransportowaniu złota na wschód. 15 września 1208 skrzyń wypełnionych złotem dotarło w dziewięciu wagonach kolejowych do portu w Konstancy.
24 września transport dotarł do Bejrutu. Stąd trzy francuskie okręty wojenne dostarczyły złoto do Tulonu.
W październiku 1941 r. gen. Charles de Gaulle zobowiązał się, że w przyszłości złoto zostanie zwrócone Polsce.
Rząd emigracyjny postanowił zdeponować kruszec w skarbcach banków w Nowym Jorku, Londynie i Ottawie.
Tak to złoto podróżowało po świecie.